Indyk w sosie curry z ryżem i pomidorami
Indyk w sosie curry to jedno z moich ulubionych dań – jest pyszny oraz bardzo łatwy i szybki w przygotowaniu, w dodatku jakoś nie potrafi mi się znudzić. Spróbujcie sami, zwłaszcza jeśli wyraziste smaki są Wam niestraszne!
Lista zakupów
- 400 g piersi indyka
- 2 cebule
- 4 średnie ząbki czosnku
- 100 g ryżu
- 8–9 suszonych pomidorów w zalewie z oliwy (ważne, pomidory suszone na słońcu nie wydobędą tak dobrze smaku naszego dania!)
- 400 g śmietany 18%
- 1 łyżka przyprawy curry
- 1 łyżka słodkiej papryki
- 2 łyżeczki suszonego oregano
- sól i pieprz do smaku
- 2 łyżeczki oleju lub oliwy do smażenia kurczaka
Przygotowujemy składniki: obieramy i tniemy cebulę oraz czosnek, pomidory oraz kurczaka kroimy w kostkę.
W dużej patelni podsmażamy indyka na dwóch łyżeczkach oliwy lub oleju, aż straci surowość. Dodajemy cebulę i czosnek, a następnie odparowujemy wodę, jeśli wytrąciła się z mięsa.
Po odparowaniu przyprawiamy nasze danie i dodajemy do niego suszone pomidory – oliwa, którą są nasiąknięte, pomoże świetnie rozprowadzić przyprawy po mięsie.
W międzyczasie gotujemy ryż zgodnie ze wskazaniami podanymi na opakowaniu.
Polewamy danie śmietaną, mieszamy całość i zostawiamy na parę minut do odparowania.
Teraz wystarczy już tylko dodać ryż do sosu i wymieszać całość lub – jeśli wolimy – podać je osobno. Ja zdecydowanie jestem fanem pierwszego rozwiązania.
Smacznego!
Dlaczego zamieściłem ten przepis?
Po pierwsze: to eksplozja smaków!
Porządnie doprawiony kurczak oraz suszone pomidory wydobywają z dania intensywny smak i aromat, dając nam nieco spolszczoną namiastkę orientalnego dania.
Po drugie: jest prosty.
Wystarczy ugotować ryż i po kolei dodawać składniki na patelnię. Poradzi sobie z tym dosłownie każdy. 🙂
Po trzecie: jest szybki.
Całą potrawę robi się bardzo szybko, a zwiększanie liczby składników (np. zastosowanie podwójnych lub potrójnych proporcji) nie wpływa znacząco na wydłużenie czasu przygotowania, dzięki czemu taki kurczak to świetne rozwiązanie na niespodziewanych gości. I na tych spodziewanych również. 😉
Po czwarte: jest jednym z moich ulubionych.
Może to trochę egoistyczne, ale nie będę Was okłamywał – mógłbym jeść to danie codziennie i nigdy by mi się nie znudziło!